MARGARETE. POKAZ FILMÓW
RECENZJE:
MARGARETE: INFO | DATY PREZENTACJI | VIDEO | RECENZJE | GALERIA ZDJĘĆ | MATERIAŁY DO POBRANIA
RECENZJE:
Ogólnie zaprezentowało się siedem grup teatralnych oraz cztery zespoły muzyczne, poza tym jeden Poszukiwacz (że tak go umownie nazwę), którego poczynania zrobiły na mnie największe wrażenie. To "największe wrażenie" było niemałym zaskoczeniem, ponieważ nie odnosiło się stricte do teatru, lecz do działania rozpostartego gdzieś pomiędzy dokumentem, gawędą, śledztwem, spotkaniem i czymś jeszcze, co trudno doprecyzować. Sprawcą tego zamieszania był Janek Turkowski, który zaprosił nas do małego pokoju. Tam wzięliśmy kawę, zajęliśmy stanowiska, co chwilę zmniejszając dystans, przybliżając się do siebie, aby zrobić miejsce dla jeszcze kilku osób. I wysłuchaliśmy opowieści o przygodzie Janka, związanej z odkopywaniem przeszłości pewnej niemieckiej staruszki, której wspomnienia wrzucono gdzieś między szpargały na jakimś niemieckim targu. (...) Patrzyliśmy na fragmenty zarejestrowanych wspomnień: spacer z psem, krajobrazy, architektura, która także została uwieczniona. Nuda, nuda. Ale nam jakoś wcale nudno nie było. A bohaterka? Miła, zwyczajna, nijaka - dla nas stała się interesująca, zaciekawiło nas jej zwykłe życie. I na chwilę staliśmy się uważni, skupieni, pochyliliśmy się nad życiem umieszczonym w znalezisku odkrytym przez dziwnego człowieka, któremu - nie wiadomo dlaczego - chciało się brnąć w świat starych nagrań. Zatrzymaliśmy się. Tak jak Margarete udało się na chwilę zatrzymać Janka, tak jemu udało się precyzyjnie przekazać odbiorcom ten stan, w którym przez moment zwalczona została siła niepozwalająca spocząć, każąca doświadczać, gnająca nas bezmyślnie w różne kierunki równocześnie, zupełnie bez celu. Margarete udomawia, zaprasza nas tam, gdzie czuć wzruszenie z intymnego spotkania z bliską osobą czy też z sobą samym. Trzeba przyznać, że przedsięwzięcie to jest nośnikiem wielu artystycznych wartości.
Kinga Binkowska
Teatralia
Szczecin, 19-11-2010
Rzadko wychodzę z teatru tak przekonana o tym, że to, co przed chwilą zobaczyłam jest dotknięciem nieuchwytnego, ważnego, istotnego. Wczoraj spędziłam wieczór w Teatrze Kana na prezentacji projektu Janka Turkowskiego "Margarete. Pokaz filmów".
W czasie ponad godzinnego spotkania Janek nie pokazuje nam po prostu filmów, ale do precyzyjnie przygotowanej prezentacji dołącza swój głos, opowiadając o tym, co przeżył w zetknięciu z przeszłością nieznanej kobiety. Zaczęło się od tego, że kilka lat temu trafił na niemieckim flohmarkcie, czyli straganie ze starociami na dawne nagrania z jakiejś prywatnej kolekcji. Zapisane na celuloidowej taśmie filmy zawierały zapis codziennego życia, podróży, spotkań, kobiety, której nazwisko i adres widniał na pudełkach. (...)
Przedziwne, przypadkowe zetknięcie z życiem starszej kobiety, doświadczenie poszukiwania możliwości zapisu pamięci dopełnia materialne piękno tych nagrań. Jest w nich delikatny powiew przeszłości, uchwycony w migotliwym drganiu ośmiomilimetrowej taśmy. Jest jeszcze coś ważnego, a mało popularnego - pozytywny wymiar tej historii, doświadczanie piękna życia, jego radosny wymiar, przyjemność odkrywania.
Kamila Paradowska
Link do źródła
7-02-2011
W piątkowy wieczór gościem Teatru Szwalnia był Teatr Kana. O godzinie 17 rozpoczęła się prezentacja połączona z autorską narracją. Nie był to spektakl, na jaki zwykli są chodzić widzowie, to była raczej podróż metafizyczna.
Teatr Kana zaprezentował serię niezwykłych, oryginalnych filmów z lat 60-tych. Nie byłoby w tym nic niezwykłego gdyby nie ich historia. Otóż te 8 milimetrowe taśmy zostały nabyte na targu w Niemczech, wraz z całym sprzętem umożliwiającym ich odtwarzanie. Po wielogodzinnym przeglądaniu materiału okazało się, że na każdym z 60-ciu filmów utrwalona jest ta sama, starsza kobieta. Taśmy pozwalają wybrać się w podróż, którą odbywa staruszka. Widz podziwia więc obrazy z Rosji, Niemiec, a także statków rejsowych. Oprócz wielości i różnorodności krajobrazów na taśmach znajdują się urywki sfilmowanych uroczystości, pochodów i rodzinnych spotkań. Motywem wciąż powracającym w filmach jest postać starszej kobiety i jej psa. Co ciekawe wszystkie filmy, które autor przedstawienia ocalił od zniszczenia adresowane były do niejakiej Margarete Ruhbe.
Adres podany na taśmach i imię kobiece było inspiracją do zagłębienia się w treść tych domowych nagrań. Autor przeglądając materiały minuta po minucie wyłapywał szczegóły, które przy pierwszym obejrzeniu nie były możliwe do zarejestrowania w pamięci. I tak powstała cała panorama rodzinnych podróży, wzajemnych relacji i zagadkowych spojrzeń w obiektyw kamery. (...)
Teatr Kana prezentując swoją pracę związaną ze studiowaniem domowych nagrań Margarete pokazał jak wiele tajemnic kryje się w obrazie. Udowodnił też, jaki efekt może przynieść wnikliwa obserwacja rzeczywistości. Jeżeli jesteście ciekawi dlaczego Margarete nosi na spacery dwie torby, starszy pan bacznie obserwuje ruch kamery i w końcu czy uda się znaleźć główną bohaterkę taśm zapraszamy do Teatru Szwalnia.
Mar&Jan
Link do źródła
18-06-2011
Kiedy kończy się dokument a zaczyna teatr? Gdzie jest granica między detektywistycznym dociekaniem a pasjonującym poszukiwaniem? Jaka jest różnica między przypadkiem a przeznaczeniem? Czy to Jan Turkowski trafił na Margarete Ruhbe, czy wręcz przeciwnie - ona na niego? Twórca tego wydarzenia zaprosił nas na spotkanie z jego własną przygodą. W tajemniczej scenerii wypełnionej zapachem kadzidła, wyściełanej wełnianą narzutą koronkowej roboty, po wręczeniu każdemu kubka gorące herbaty, opowiedział nam historię swojej znajomości z Margarete.
Będąc na wakacjach w Niemczech, podczas jednej z wielu wycieczek z synem i jego matką, Jan Turkowski zboczył w uliczkę prowadzącą na targ. Za bezcen można było tam nabyć stare projektory, taśmy celuloidowe, klisze ze zdjęciami. Za kilkanaście euro kupić cudze wspomnienia, podglądać życie nieznanych osób, dopowiadać zdarzenia i układać z nich zupełnie nowe historie. Marne pieniądze wymienić na wycinki czyjegoś życia i świadomie lub nie, nadawać człowiekowi nową tożsamość. Janek wyposażył się w 31 krótkich filmów z serii "wycieczki starszej pani". Film zaczął się niewinnie. Pewna kobieta z mężczyzną spacerują po lesie z psem. Odgrywają przed kamerą scenki z codziennego życia. Czarno-białe barwy i gruboziarniste refleksy, wskazujące na wiekowość owej taśmy, w połączeniu z szumem projektora dawały niesamowity efekt. Kadry z życia Margarete nie miały w sobie krzty jednoznaczności. Każde zdarzenie mogło być nadinterpretowane, tym bardziej, że pozbawione było dźwięku. (.)
We wstępie zadałam pytanie: gdzie kończy się dokument a zaczyna teatr? W prezentacji Janka Turkowskiego ciężko znaleźć ewidentną granicę. Czy można w takim razie użyć sformułowania, że mamy do czynienia z teatrem dokumentalnym? Wydawałoby mi się, iż to idealne określenie. Ale cóż właściwie może się kryć pod mianem teatru dokumentalnego?
"Oddźwięki"
Ania Waroch
Gazeta festiwalowa SPOTKANIA 2011 nr 2.
02-10-2011
Teatr to nie kościół, teatr to miejsce spotkania. Do kameralnej przestrzeni, wypełnionej plecionymi matami, zapachem parzonej herbaty z cytryną i cynamonem, zaprosił nas Janek Turkowski. W atmosferze pełnej zaufania i bezpieczeństwa, zapoznaliśmy się z historią Margarete Ruhbe.
Do rąk Janka Turkowskiego w przypadkowy sposób trafiło kilkadziesiąt celuloidowych taśm z nagraniami zaadresowanymi do niejakiej Margarete Ruhbe. Wiedziony ciekawością postanowił odtworzyć historię 'bohaterki". (.) Ciekawie rozwija Turkowski problematyke "pamięci". Mamy w jego pokazie filmowym (czyli nie-teatrze) ukazaną smutną prawdę o tym, jak zawodna jest ludzka pamięć. Człowiek, zapominając własną historię, skazany jest na to, by się w jej świadomości utwierdzać. A czyni to za pomocą nowych technologii - filmu, fotografii, które tylko pozornie są niezawodnymi nośnikami.
Jankowi Turkowskiemu nadałabym status montażysty. Samodzielnie wybiera on fragmenty filmów, które chce zaprezentować publiczności. Manipuluje zarejestrowałem obrazem na tyle, że narzuca w pewnych momentach (poprzez dodanie dźwięku do filmu lub dołączenie napisanych krótkich dialogów) ich interpretację. Techniczne zabiegi Turkowskiego są bardzo ciekawe. Interesuje szczególnie etap weryfikowania nagrań. Zestawione ze sobą dwie równoległe - z taśmy celuloidowej oraz z cyfrowego nośnika (te przedstawiają "dzisiejszy" wygląd zarejestrowanych przed laty miejsc) - przywołują na myśl symulakrum. Nagrany obraz zawiera w sobie obraz rzeczywisty i de facto staje się nim.
Radosnym jest fakt, że tegoroczna edycja SPOTKAŃ wybiega daleko poaz ramy teatru. Margarete teatrem dokumentalnym nie jest. To raczej projekt mający znamiona dokumentalności, interesujący w kontekście "spotkania" z historią człowieka.
"Oddźwięki"
Patrycja Terciak
Gazeta festiwalowa SPOTKANIA 2011 nr 2.
02-10-2011
MARGARETE: INFO | DATY PREZENTACJI | VIDEO | RECENZJE | GALERIA ZDJĘĆ | MATERIAŁY DO POBRANIA